03. Zwój jako wiadomość i zwój jako misja


Tydzień wcześniej.
W Sunie jak zawsze od dnia zakończenia wojny panował spokój. To aż niemożliwe że w tej wiosce jest teraz tak dobrze. Nikt nie ukrywa tego, że Kazekage Gaara jest bohaterem wioski. Nikt w momencie gdy został wybrany na głównodowodzącego w czasie wojny nie uznawał tego za dobry pomysł, ale jego zdeterminowanie i słowa które wtedy powiedział zapamiętało tysiące Shinobi. Od Pierwszej do ostatniej Wielkiej Wojny Shinobi, ninja różnych wiosek ranili i nienawidzili się nawzajem tylko dla dobra ich osad! Ta nienawiść prowadziła do żądzy władzy i siły, i ta żądza stworzyła kogoś takiego, jak ja! Ja też kiedyś byłem pełen siły i nienawiści. Byłem jinchūriki! Nienawidziłem tego świata i ludzi żyjących na nim. Bez przerwy myślałem tylko o tym, aby ich zniszczyć! Byłem taki sam, jakie jest teraz Akatsuki! Jednak pewien shinobi z Konohy powstrzymał mnie! Wylał za mnie łzy... Za mnie, który był jego wrogiem! Mimo że skrzywdziłem go on nazwał mnie przyjacielem! Mój wróg, który też był jinchuurikim! Cierpiał tak samo, jak ja, ale nie miał chorych myśli! Kiedy zrozumiemy nasze cierpienia, nasze zło znika! My wszyscy tu nie jesteśmy wrogami, gdyż wszyscy ucierpieliśmy przez Akatsuki! Nie ma już Piasku, nie ma Skały, Liścia, Chmury i Mgły! Teraz są tylko shinobi!!! Jeśli wciąż nie możecie wybaczyć Piaskowi, to gdy ta wojna się skończy sam wam za to wszystko odpowiem! Nasz wspólny wróg chce dopaść przyjaciela, który mnie uratował! Jeśli to zrobi, świat czeka zagłada! Chcę go uratować! Chcę uratować ten świat! Jednak jestem zbyt młody i niedoświadczony by to zrobić! Dlatego proszę was wszystkich: pomóżcie mi!!! Będziemy walczyć do ostatniego tchu jak jeden mąż dla tego świata i dla naszych przyjaciół!" Gaara mimo swojej okropnej przeszłości i młodego wieku pogodził wielu shinobi, a mieszkańcy różnych wiosek uznali go na swojego cudotwórce. Gdyby nie jego przemówienie wtedy to losy wojny mogłyby się potoczyć inaczej... 

~ * ~

Bardzo często zastanawiam się nad tym jak życie człowieka się zmienia i cały czas biegnie do przodu. Kiedyś nie zastanawiałem się nad tym tak jak teraz, ale jak wiadomo ludzie się zmieniają - jedni na gorsze, a drudzy na lepsze. Jak zmieniłem się ja? Myślę że to co zdarzyło się w moim życiu te kilka lat temu zmieniło mnie na gorsze. Nawet osoby z którymi byłem blisko wyrzuciłem ze swojego życia. Przyjaciele, mama... Z czasem nikogo z nich nie było w moim sercu.
- Co o tym myślisz? - zapytałem jelonka którego obecnie głaskałem. - Myślisz, że jestem złym człowiekiem? - zapytałem jeszcze. - Jesteś tylko zwierzęciem, a pewnie żyjesz lepiej niż ludzie. - dodałem, a jelonek spojrzał na mnie swoimi oczami. Miała smutny wzrok. Lecz nie tylko to mi w nim nie pasowało. Naglę sarna rozpłynęła się w powietrzu, a w miejscu gdzie była jej głowa którą głaskałem ręką teraz znajdował się zwój. Wziąłem go szybko i postanowiłem iść w stronę miejsca, gdzie obecnie mam wszystkie swoje rzeczy i miejsce treningowe. 

~ * ~

W swoim gabinecie przebywał młody dziewiętnastoletni chłopak z czerwonymi włosami. Wpatrywał się w szybę która była jego zamiennikiem okna. Ostatnio zauważył, że czegoś mu brakuje w życiu, ale nie wiedział czego tak naprawdę. Nie przepracowywał się prawie wcale więc to na pewno nie był brak snu. Westchnął.

~ * ~

Gdy byłem już w miejscu mojego obecnego "domu" usiadłem wygodnie pod drzewem, a następnie obejrzałem zwój dokładnie dookoła żeby sprawdzić czy nie ma nigdzie zabezpieczenia. Dziwne było to, że żadnego zabezpieczenia nie było. Postanowiłem że odczytam zwój. Rozłożyłem go na ziemi i okazał się być dość długi, ale nie był na nim sam tekst tylko też kilka rysunków. Spojrzałem na rysunki, bo to one rzuciły mi się na początku w oczy, ale po spojrzeniu na nie nie zrozumiałem o co w nich chodzi dlatego też zacząłem czytać treść zwoju:
Gdy Liść i Piasek powstały ich mieszkańcy się poznali. Liść jako wioska strategie dobrą miała, a Piasek wyszkolonych wojowników - pragnęli sojuszu który obejmowałby oddanie paru strategów jednej wiosce, a druga w zamian za to wyszkolonych wojowników by zdobyła. Klan Nara jako klan strategów uznał ten pomysł za nie zdrowy dla dobra wioski, ale wtedy jeden człowiek o imieniu Seisa który popróbował przekonać ów klan do zmiany decyzji. Członkowie klanu Nara postanowili porwać mężczyznę i tak też się stało. Ślad po nim zaginął tak jak i po jego kekkei genkai którego był ostatnim użytkownikiem. Niektórzy mówią, że jego przodkowie jeszcze żyją, ale nie maja o tym pojęcia. Istnieje legenda która głosi, że pewnego dnia jego potomek przebudzi dawno zapominaną umiejętność i zmieni losy całego świata, ale nikt nie wie czy na dobre czy na złe i sprowadzi kres świata shinobi.
Gdy to przeczytałem zamrugałem dwa razy oczami i zabrałem się za kolejne przeczytanie, ponieważ nie mogłem uwierzyć w to co przeczytałem. Jak członkowie mojego klanu mogli kogoś porwać? I czemu ten cały "Seis'a" był ostatnim użytkownikiem kekkei genkai które nawet nie zostało tutaj wspominane... Legenda o jego przodku który przebudzi to nie wiadomo kiedy i zmieni los świata nie brzmi dobrze. Czyżby znowu szykowała się wojna, bo ktoś gorszy niż Madara chodzi po tym świecie? 

~ * ~

Szła pewnym siebie korkiem zresztą jak zawsze po schodach które znajdowały się w biurze władcy wioski. Schodów nie było dużo, ale dziewczyna codziennie chodziła po nich tyle razy, że było to męczące i nużące już dla niej. Po kilkunastu minutach weszła na sam szczyt i w momencie, gdy otworzyła drzwi poczuła przyjemny dla niej powiem wiatru. Znajdowała się na dachu budynku i gdyby nie to, że nie może tutaj przychodzić bez rozkazu mogłaby spędzać tutaj całe dnie. Przy barierkach plecami do niej stał on - jej młodszy brat, ale tez i Kazekage jej rodzinnej wioski. Zaczęła iść w jego kierunku. Gdy już była dosłownie kilka kroków za swoim bratem ten powiedział: 
- Myślę, że wiesz dlaczego cie wezwałem. 
Dziewczyna wiedziała dobrze, że chodzi o jakąś misje, bo Gaara by nie zaprosił jej przecież na rozmowy o życiu czy o dziewczynach. Takie coś nie było w jego stylu.
- Hai. - odpowiedziała posiadaczka wielkiego wachlarza. 
- Mam dla ciebie misje. - odparł chłopak.
No jasne, bo po co innego... Pomyślała dziewczyna. 
- Ale najpierw chciałem ci przekazać, że wraz z Kankuro wybieramy się na około dwa tygodnie do Wioski Liścia, żeby odpocząć. 
A ja to co? Czy tylko wasza dwójka może brać sobie wolne kiedy chce? Dziewczyna wywróciła oczami. 
- Jako, że wtedy wioska zostałaby na dwa tygodnie, bez władzy to postanowiłem, że ty zostaniesz, ale tylko na tydzień... - zaczął.
A kolejny będę mieć wolny? Powiedz, że tak! Blondynka nabrała nadziei, że będzie mogła choć kilka dni sobie odpocząć od tego wszystkiego. 
- A potem weźmiesz udział w misji. - dokończył. 
No chyba go coś boli! Kolejna misja? Ja rozumiem, że jako ninja powinnam wykonywać misje, ale litości... Też potrzebuje odpoczynku. 
- Jaka to będzie misja? - zapytała.
- Musisz dostarczyć pewien zwój który ostatnio znalazł Kankuro przy jednym z naszych zabitych wojowników na pustyni do Konohy. - odparł chłopak
Szkoda ze nic nie słyszałam o zabitym ninja z naszej wioski i dopiero teraz dowiaduje się o jakimś zwoju. 
- A mogę wiedzieć o jest w tym zwoju, że muszę to ja go dostarczyć, a nie jakiś inny ninja? - zapytała lekko zirytowana. 
- Do zwoju była dorzucona kartka, że otworzyć, go może tylko członek z jednego klanu który zamieszkuje Konohe, ale nie mamy pojęcia kto. Nie wiadomo też co zwój zamiera, ale myślę, że jakaś zakazana technikę. Cała ta sytuacja wydaje się być dziwna. Jednak, gdy już go dostarczysz do Konohy to ja ją opuszczę wraz z Kankuro, a ty będziesz odpowiedzialna za sprawdzenie kto tez zwój może rozpieczętować i to będzie wtedy twój jedyny obowiązek. Maksymalnie masz na to dwa tygodnie czasu. Gdy uda ci się już odnaleźć te osobę to za masz mi wysłać wiadomość i jeśli skończysz przed dwoma tygodniami to czas który ci zostanie możesz spędzić w Konoha bez misji w ramach odpoczynku za pracę jaką wykonujesz. - powiedział czerwonowłosy, a na koniec swojej wypowiedzi odwrócił się do dziewczyny i lekko uśmiechnął lecz ta miała minę jakby chciała go zabić przez co ten się lekko dziwił. - Co? - zapytała.
- Przecież jasne jest to, że nie skończę tego w ciągu dwóch tygodni! - odparła zdenerwowana.
- Myślę, że osoba której szukamy szybko się znajdzie...


Cześć kochani! I tak oto mogliście przeczytać kolejny rozdział mojego opowiadania. Jak wam się podobało? Nie obrażę się za szczere komentarze, a wręcz podziękuje za docenienie mojej pracy. Jak myślicie o co chodziło ze zwojem który znalazł Shikamaru? I co ze zwojem którego misją jest dostarczenie go przez Teamri do Konohy? Czy są ze sobą powiazane? Jak myślicie co wydarzy się dalej? Czekam na wasze pomysły :D Na koniec chciałam wam życzyć mięłgo wieczoru oraz zaprosić do czekania na kolejny rozdział. Do napisania :*

Komentarze

  1. Heeej :)
    Powiem Ci, że Twoje opowiadanie ma potencjał ;) Przeczytałam wszystkie rozdziały za jednym zamachem i tak jak prolog wydał mi się ciekawy, a pierwszy rozdział średnio interesujący, tak ten rozdział jest genialny. Zaczyna się coś dziać i bardzo mi się to podoba!
    Mam nadzieję, że szybko dodasz kolejną część. Domyślam się, że te zwoje muszą być ze sobą powiązane i cieszę się, że trafiły do TYCH osób ;)
    Sama również piszę opowiadanie ShikaTema, więc gdybyś miała ochotę, śmiało możesz wpaść na
    https://prison-on-my-own-pride.blogspot.com/
    Dodaję blog do obserwowanych i na pewno wpadnę na 4 część!
    Weny życzę i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty