02. Sen

"Jeśli uczucia można by było amputować to ja chce usunąć ten fragment który tak boli..."
   Dwa lata to tak naprawdę ile? Czy to jest rzeczywiście długo? A może czas nie ma znaczenia? Prawda jest taka, że wszystko szybko leci. Mnie osobiście te dwa lata szybko zleciały niczym jak to mówią z bicza strzelił. Czuje się zdecydowanie inną osobą niż wcześniej, ale mimo wszystko ten dawny „ja” dalej we mnie pozostał, a przynajmniej jakaś mała część i myślę, że tak już zostanie na zawsze. Nie ukrywam, że no jest to dla mnie upierdliwe, ale z drugiej strony nie umie być nie sobą. 
   To całe myślenie o sile i stawaniu się coraz silniejszym... 
myślę że to tylko takie wmawianie sobie. Zresztą... po co mi siła? Nie jest ona najważniejsza, ale mimo wszytko... eh nie wiem już sam co mam myśleć, bo to wszystko samo mi się już miesza. Chciałbym, żeby było tak jak dawniej.
  - Ale nigdy nie będzie. -  odparłem pod nosem rzucając małym kamyczkiem w tafle jeziora. 
   Zbliża się noc i powinienem sprawdzić, czy moje aktualne miejsce pobytu jest bezpieczne, ale z drugiej strony nie mam już naprawdę na to siło. Zmęczenie po treningu daje się we znaki i to ostro. Mam nadzieje, że jutro będzie już dobrze, ponieważ nie chce zaniedbywać dnia, kiedy mógłbym ćwiczyć. Założę się, a nawet powiem że pewne by było to że dużo osób, gdyby było przy mnie w takim momencie powiedziałoby, że za bardzo się przemęczam, ale co tam. Najważniejsza jest siła...

~ * ~

  - Mirai kochanie nie baw się błotem! - krzyknęła czarnowłosa kobieta w stronę swojej córki. 
   Kobieta siedziała na tarasie swojego, a raczej domu jej ukochanego, który niestety był już martwy, ale przed śmiercią zostawił jej dom. Widać, że był zdolny do przewidzenia nawet tego... 
   Obok kobiety po jej prawej stronie siedziały dwie dziewczyny. Pierwsza z nich miała bardzo długie, bo aż sięgające do pasa blond włosy, a druga krótkie, bo tylko do ramion różowe włosy. Po lewej stronie kobiety siedział za to młody mężczyzna, który był dość tęgawy, ale nikt mu się nie dziwił, bo jego klan był znany tylko z osób „przy kości”. Zamiłowanie chłopaka do jedzenia było naprawdę ogromne. Wielu ludzi zastanawiało się gdzie on tyle tego wszystkiego mieści.
   - Zawsze myślałem, że z dziećmi jest mniej kłopotów. - powiedział Chōji przygryzając kolejnego chipsa. 
  - Opiekowanie się dziećmi nigdy nie było łatwe. - odpowiedziała mu Sakura. - Zwłaszcza się, gdy są tak małe, jak Mirai. 
  - Sakura ma racje. Dzieci sprawiają naprawdę wiele kłopotów i potrzeba im poświecić bardzo dużo swojej uwagi, żeby nie wpadły w jakieś kłopoty. - powiedziała matka dziewczynki. 
  - Jednak mimo wszystko są naprawdę słodkie. - powiedziała blondynka. - Oczywiście jak są małe, bo z czasem niestety coraz mniej można je schrupać.     Prawda. Im większe dziecko, tym bardziej sprawia problemy. Dobrym przykładem może być Naruto, ale to nie jest historia o nim... 
Cała czwóra spojrzała na dziewczynkę siedzącą na ziemi, która się na nich patrzyła. Wyglądało to komicznie, ale cóż taki urok dzieci...

~ * ~

Znajdowałem się w ogrodzie mojego rodzinnego domu. Siedziałem na ziemi i spoglądałem w niebo. Czyż gwiazdy nie są piękne? Lubię na nie spoglądać. Każdy z nas myśli sobie, że ma czas i pragnie zmienić cały świat, a 
ja gdy patrzę w niebo z milionem gwiazd i widzę ich blask to zastanawiam się ile ich już znikło. Wierze, że tyle ile shinobi na świecie tyle gwiazd, bo każdy ma swoją. Każda gwiazda jest piękna tak jak wnętrze człowieka nieważne
jak ta osoba by była okropna. Każdy z nas szuka swojej drogi która chce podążyć, a ja po prostu patrze na gwiazdy to stąd się wzięło patrzę na chmury... Patrze na chmury gdy nie ma gwiazd, bo to chmury są wtedy moim drogowskazem - to one pokazują jak moja droga shinobi ma kroczyć. One pokazują to jakim człowiekiem chce się stać. W pewnym momencie moje przemyślenia przerwał głos ojca:
  - Shikamaru. - usłyszałem za swoimi plecami. Odwróciłem się w stronę, z której dochodził głos. Za mną stał mój ojciec w swoim stroju shinobi. 
Wstałem. - Idę na spotkanie joninów przez zbliżająca się wojną. Proszę, nie mów matce, gdzie jestem. 
 - Wojna... 
 - Niestety to bardziej pewne niż inne rzeczy. Kwestia czasu, aż zostanie ona ogłoszona na skalę światową. 
 - I pomyśleć, że moje siedemnastoletnie życie może skończyć się śmiercią na wojnie. - powiedziałem. 
 - Nie mów tak. To nie jest pewne, że akurat ty umrzesz. 
 - Wielu umrze. 
 - Wielu już umarło. 
 - Ja tylko… Chciałem być zwyczajnym ninją i dostawać zwyczajną wypłatę… Poślubić kobietę, która nie byłaby ani ładna, ani brzydka… I mieć dwójkę dzieci. Pierwsza byłaby dziewczynka, a drugi chłopak. Wycofałbym się z bycia 
ninją, jak tylko córka wyszłaby za mąż, a syn dostałby pracę. Na emeryturze, gdybym się nudził, grałbym w Shougi i Go… Żyłbym zwyczajnie bez żadnych trosk. Umarłbym ze starości i wcześniej niż żona. Takiego życia zawsze pragnąłem. Ale wpakowałem się w to bagno co jest do mnie niepodobne.
Chciałbym umrzeć w zwyczajny sposób. Nie wyjdę z tego cało.
 - Nigdy tak nie mówiłeś o swoich marzeniach. - skomentował. 
 - Ostatnio coraz częściej rozmyślam nad tym wszystkim. Cóż to pewnie przez to człowiek przed śmiercią myśli co mógłby jeszcze zrobić, a czego już nie. 
 - Masz jeszcze całe życie przed sobą. - powiedział. Tak się tylko mówi, a prawda jest taka, że czas szybko leci. 
 - To zbyt upierdliwe tak myśleć o tym wszystkim, a tym bardziej, wtedy kiedy nie jest się pewnym niczego. 
 - Jeszcze zobaczysz, że stanie się tak jak chcesz.
 - Wątpię. 
 - Przyjdzie taki czas, że się zakochasz, a potem wszystko potoczy się dalej. - odparł, a ja się lekko wykrzywiłem. Ja i miłość? Dobre rzeczy. - Teraz pewnie myślisz sobie, że nie potrafisz kogoś kochasz i jak to kobiety są upierdliwe. - dodał po chwili. Jakie to upierdliwe gdy on mniej więcej wie o tym, o czym ja rozmyślam. - Pamiętaj: Choćby nie wiem jak byłaby ostra, to facetowi, którego 
kocha pokaże swoją prawdziwą łagodność. - powiedział na koniec i poszedł w stronę bramy. - Pamiętaj synu masz w sobie potencjał iwielką siłę. - odparł na koniec, a jego postać zniknęła w ciemności.
 
W pewnym momencie pojawiłem się w lesie. Jednak siedziałem na gałęzi drzewa, a na moim polu widzenia znajdowała się grupa dzieciaków stojących pod jednym z drzew. Postanowiłem, że zeskoczę na dół i podejdę do nich, ale zawahałem się w momencie, gdy ujrzałem swoją młodszą wersje. Przyjrzałem się uważniej. Oprócz mnie byli tam też Naruto i paru innych chłopaków.
 - Nie znam za dobrze…Sasuke… I tak właściwie nie wiem, czy go lubię… Ale jest jednym z nas…Shinobi z Wioski Liścia. Naszym towarzyszem. I to właśnie dlatego zaryzykujemy własne życie, aby go uratować! Tak już jest w naszej wiosce. - powiedziałem. Znaczy się młodszy  "ja". 

Nagle otworzyłem oczy. Rozglądnąłem się, lecz było ciemno. No tak noc. Ten sen był dziwny, albo raczej te sny. Ten pierwszy... mój ojciec to zawsze miał gadane. Niby tak mi wtedy powiedział, a jakoś się do tego momentu nie zakochałem, nawet o tym nie myślałem. W sumie ta chęć z wtedy już nie jest realna, bo czemu miałaby być? Ktoś taki jak ja nie jest najlepszym partnerem dla przeciwnej płci. Ehh kobiety... Tak się zastawiam kto był ostatnią kobieta, z którą rozmawiałem dwa lata temu... Ostatnie co mi się przypomina to rozmowa z tą upierdliwą babą. 

Stałem pośrodku mojego ogrodu. Teraz po śmierci mojego ojca, matka postanowiła zamieszkać z Kurenai i pomóc jej przy małej. Obie wiedziały o tym, że muszę opuścić wioskę, ale jakoś nie było widać po nich tego że choć trochę się tym przejęły. Spoglądając na tablice umiejscowioną w ogrodzie myślałem co oznacza napis "Aishadō". Od lat się nad tym zastanawiam, ale nigdzie w rodzinnych księgach nie ma o tym mowy, a rodzice nigdy nic mi o tym nie powiedzieli, bo twierdzą, że sami nie mają pojęcia. Jednak mi coś w tym nie pasuje. Nie, żebym się doszukiwał czegoś, lecz myślę, że tablica, która widnieje w ogrodzie rodzinnego domu nie została postawiona od tak sobie dla ozdoby przynajmniej nie z takim napisem. Gdy tak stałem to usłyszałem, że ktoś otwiera bramę. Odwróciłem swój wzrok na osobę, którą jak się okazało była 
Temari no Sabaku, córka samego Kazekage, a teraz siostra Kazekage Suny. Ona w moim ogrodzie? W sumie nie w moim, bo ja tu tylko mieszkam, ale mniejsza z tym... 
  - Co tutaj robisz?! - zapytałem z nutką zdenerwowania.
  - Ciebie też miło widzieć Shikamaru. - powiedziała złośliwie. 
  - Co tutaj robisz?! - ponownie powtórzyłem pytanie. 
  - Chciałam zobaczyć miejsce zamieszkania znanego stratega z Wioski Liścia. - powiedziała, a ja wywróciłem oczami. 
  - Ta jasne... Mów lepiej, o co chodzi. - powiedziałem, a ona podeszła bliżej stajać na wprost mnie. 
  - Kiedy opuszczał wioskę? 
  - Za kilka dni, a co?
  - Tak tylko pytam. - odparła. 
  - Okej to możesz już iść. - powiedziałem i odwróciłem się z zamiarem pójścia do domu.
  - Matte! - krzyknęła łapiąc mnie przy okazji za rękaw od koszuli.
  - Nande? - zapytałem.
  - Przyszłam, żeby z tobą porozmawiać.
  - Doshita? 
  - No wiesz nie wiadomo czy kiedyś jeszcze się zobaczymy... - zaczęła. 
  - Mam nadziej, że nie. - przerwałem jej, a dziewczyna już miała coś powiedzieć, ale postanowiła najwidoczniej że jednak nie powie. - Przejdź lepiej do rzeczy. - powiedziałem z tonem rozkazu w głosie.
  - Wiesz co?! Przyszłam z tobą spokojnie porozmawiać, a ty zachowujesz się okropnie. 
  - Czyli tak jak ty zawsze, a potem się dziwisz, że jestem taki sam dla ciebie.  - Baka! - krzyknęła mi w twarz i poszła sobie po prostu. Nie przejąłem się tym wcale.

Jak tak sobie o tym teraz myślę, że zachowałem się w stosunku do niej źle. Mimo, że ona zawsze była dla mnie niemiła to mogłem mieć wtedy, choć odrobinę szacunku dla niej. Co mnie najbardziej wtedy zdziwiło to to, że tak po prostu sobie poszła i nawet się ze mną nie kłóciła jak to zawsze było. Ale dlaczego?

~ * ~ ~ * ~ ~ * ~

Ohayo! Dawno mnie nie było, ale mam nadzieje że mnie za to nie zjecie. Musiałam dużo przemyśleć żeby znowu zacząć pisać, ale wróciłam. Ten blog to przez najbliższy czas będzie jedyny jaki będę prowadzić, a więc będę miała na niego więcej czasu niż gdy miałam kilka. Wiem że Shika nie był miły dla Temari co nie jest do niego podobne, ale wiecie czasem trzeba coś zmienić :D Zyczę wam miłej nocy i do kolejnego postu. Pozdrawiam :D 

Komentarze

  1. Caesars Palace Hotel Casino & Spa - Mapyro
    This 목포 출장안마 hotel has 6 floors 경상남도 출장안마 of suites and is located on 구리 출장마사지 a 충청남도 출장샵 4,049-room property. There are 13 restaurants, 18 bars and 17 live entertainment venues. The property has  Rating: 4 · ‎19 남양주 출장마사지 reviews

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty